Dzięki Eli w trakcie pobytu i powrotu z Bobowej udało mi się wreszcie nauczyć frywolitki czułenkowej która za nic nie chciała mi wychodzić na podstawie książek i internetu. A tu wystarczyły dwa dni i w trakcie jazdy pociągiem udało mi się zrobić takie oto kwiatki.
Okazuje się że czułenko nie jest takie straszne a nawet robi się nim przyjemniej niż na igle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz